12.12.2018 Spotkanie z Maxem Czornyjem, autorem trylogii o komisarzu Eryku Deryle
Trzecie i chyba już ostatnie w tym roku spotkanie autorskie, w którym miałem przyjemność wziąć udział odbyło się 12.12.2018. Tym razem do Kawiarni Między Słowami zawitał Max Czornyj. Zapraszam na krótką relację z tego wydarzenia.
Max Czornyj urodził się 6 września 1989 w Lublinie. Polski adwokat i pisarz. Praktykował prawo w Polsce i we Włoszech. Ukończył aplikację adwokacką przy Okręgowej Radzie Adwokackiej w Lublinie.
Na początek muszę wspomnieć o bardzo miłym geście ze strony Kawiarni Między Słowami. Każdy uczestnik spotkania, na powitanie został poczęstowany lampką czerwonego wina. Brawo Wy!!!
Wydarzenie rozpoczęło się punktualnie o godzinie osiemnastej. Na początek usłyszeliśmy bardzo radosną nowinę. Pod koniec lutego ukaże się kolejna książka Maxa Czornyja, która będzie nosiła tytuł „Ślepiec” i będzie opowiadała o mordercy okulofilu. Następnie rozmowa zeszła na temat trylogii o komisarzu Eryku Deryle. Autor zaznaczył, że w komisarzu nie ma nic z jego własnej osoby. Według niego Lublin nie jest bohaterem jego powieści, a tylko tłem. Dodał też, że nie wyobraża sobie, żeby akcja trylogii toczyła się w innym miejscu niż Lublin, ponieważ jest to jego rodzinne miasto i jest nim przesiąknięty. Kończąc ten temat wspomniał jeszcze, że „Grzech” został wysłany do wydawnictwa pod nazwą „Kozioł ofiarny”. Zapytany o to czy z powodu bardzo częstego wydawania kolejnych książek nie boi się porównań do Remigiusza Mroza odpowiedział, że nie ma problemu z pisaniem i czuje swego rodzaju obowiązek, żeby przelać swoje pomysły na papier. Tym bardziej, że napisanie powieści zajmuje mu maksymalnie trzy tygodnie. Gdy zapytałem Maxa o to, jak zaczęła się jego przygoda z pisaniem, odpowiedział, że pisał od wczesnych lat młodości. Najpierw były to streszczenia „Pocztu cesarzy rzymskich”, następnie miał krótki romans z poezją a następnie zaczął pisać opowiadania, które pojawiały się czasopismach.
Po nieco ponad godzinie spotkanie dobiegło końca, a do autora ustawiła się kolejka fanów. Max Czornyj bardzo chętnie podpisywał swoje książki i z każdą z osób zamienił kilka zdań. Po kilkunastu minutach nadeszła moja kolej, co zaowocowało bardzo miłą rozmową z autorem i dedykacjami na dwóch książkach.
Spotkanie uważam za bardzo udane. Max okazał się bardzo sympatycznym, dowcipnym a przede wszystkim normalnym facetem.
Mam nadzieję, że od tej pory autor będzie częstszym gościem w naszym rodzinnym mieście.
W ilu spotkaniach autorskich w tym roku wzięliście udział? Zapraszam do komentowania.