Lublin. Portret miasta – Aneta Sarna-Blachani
Wydawnictwo Boni Libri co pewien czas uszczęśliwia mnie i inne osoby zakochane w Lublinie, wydając przepiękne albumy o moim mieście. Kilka dni temu, na rynku ukazał się kolejny z nich. „Lublin. Portret miasta” zawiera zdjęcia autorstwa lubelskiej fotograf Anety Sarny-Blachani.
Aneta Sarna-Blachani urodziła się w 1977 roku w Lublinie. Jest fotografem samoukiem. Dzieciństwo i młodość spędziła poza rodzinnym miastem. Przez dłuższy czas mieszkała w Kazimierzu Dolnym, ale także w Hiszpanii, Grecji, Szkocji i Słowenii. Od pewnego czasu ponownie związana z Lublinem i jak sama przyznaje, pewnie już tak zostanie. Rozpoczynała karierę w jednej z lubelskich gazet. Jest autorem zdjęć do albumów, książek i innych publikacji o Lublinie. Drugą stroną jej działalności jest studio fotografii produktowej, gdzie powstają kadry dla branży HOReCa.
Pierwsze co rzuca się w oczy gdy sięgamy po album, to artystyczna okładka, z przechodzącym w rysunek zdjęciem panoramy miasta, oraz tłoczonym napisem Lublin. A co otrzymujemy w środku? Jak zaznaczono we wstępie, publikacja przedstawia subiektywny obraz miasta. W albumie znajdziemy wyłącznie fotografie znajdujące się w obszarze Śródmieścia i Starego Miasta. Jeżeli więc, ktoś chciałby obejrzeć w nim zdjęcia Majdanka, Muzeum Wsi Lubelskiej czy Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, to takich fotografii niestety w nim nie ma. Natomiast te, które się w nim znalazły, zostały podzielone na 13 rozdziałów, opisujących poszczególne fragmenty miasta. Każda część rozpoczyna się od krótkiego wstępu, który przybliża historię danego miejsca. Również każde zdjęcie zostało podpisane, co sprawia, że jest nam jeszcze przyjemniej delektować się tym albumem. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że wszystkie teksty w książce (ich autorem jest pan Leszek Dulik), napisane są również w języku angielskim, co jest na pewno dużym ułatwieniem dla obcojęzycznego odbiorcy.
Co do samych fotografii, to nie da się ukryć, że pani Aneta potrafi robić niesamowite zdjęcia. Obserwuję od pewnego czasu jest profile na Facebooku i Instagramie i wiedziałem czego mogę się spodziewać. W publikacji znajdziemy mnóstwo przepięknych fotografii Lublina. Mnie szczególnie zachwyciły te, które zostały wykonywane o świcie. Poranne mgły i pustki na ulicach sprawiają, że miasto wygląda na nich jeszcze bardziej magicznie niż zazwyczaj. Muszę jednak do tej beczki miodu, dodać maleńką łyżeczkę dziegciu. Otóż na kilku zdjęciach, bardzo przeszkadzali mi znajdujący się na nich ludzie. A już kompletnie nie mogę wybaczyć tego, że na jednej z fotografii, która przedstawia wyjątkowej urody hotel, na pierwszym planie znajduje się autobus. Nie wiem jakie było założenie pani Anety, ale moim zdaniem wystarczyło poczekać kilka sekund i wiele zdjęć z tego albumu byłoby jeszcze piękniejszych i bardziej klimatycznych.
„Lublin. Portret miasta” to rewelacyjna publikacja, dla której nie powinno zabraknąć miejsca, w biblioteczce każdego wielbiciela Koziego Grodu. Mimo, że jestem rodowitym lublinianinem i dosyć mocno interesuję się historią mojego miasta, to i tak znalazłem w tym albumie kilka ciekawostek, o których wcześniej nigdy nie słyszałem. Dodatkowo podczas przeglądania tej książki uświadomiłem sobie, że spacerując po Lublinie, zbyt rzadko podnoszę głowę do góry. Powoduje to, że nie zwracam uwagi na piękne płaskorzeźby, murale, rzeźby i inne dekoracje, którymi są ozdobione kamienice Starego Miasta. Czas to zmienić. Album będzie również doskonałą pamiątką dla turysty odwiedzającego moje miasto, ponieważ znajdzie w nim fotografie zdecydowanej większości lubelskich atrakcji. Wydawnictwo Boni Libri po raz kolejny udowodniło, że zasługuje na miano jednego z najlepszych w kraju i że ich publikacje można kupować w ciemno. Tak trzymać!
Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję wydawnictwu Boni Libri!
Moja ocena: 8/10
Czytaliście „Lublin. Portret miasta”? Lubicie fotografie Anety Sarny-Blachani? Zapraszam do komentowania.