Milczenie owiec – Thomas Harris
Wyznaję zasadę, że jeżeli książka jest pierwowzorem bardzo dobrego filmu, to jest ona albo tak samo dobra („Zielona mila” Stephena Kinga, „Ojciec chrzestny” Mario Puzo), albo jest jeszcze lepsza („Pan Tadeusz” Adama Mickiewicza). W mojej ocenie ekranizacja „Milczenia owiec” to dzieło doskonałe. Jest to absolutna klasyka kina i jeden z moich ulubionych filmów. Dlatego spodziewałem się, że książka również mnie oczaruje. Niestety nie do końca tak się stało.
Thomas Harris jest autorem kilku powieści sensacyjnych. Największą sławę przyniosła mu seria książek o doktorze Hannibalu Lecterze. Najbardziej znaną z nich „Milczenie owiec” przeniósł na ekran w 1991 roku Jonathan Demme. Ekranizacja zdobyła oscarowego wielkiego szlema, czyli nagrody w pięciu najważniejszych kategoriach: najlepszy film, najlepszy aktor, najlepsza aktorka, najlepsza reżyseria i najlepszy scenariusz.
Akcja ,,Milczenia owiec” toczy się w Stanach Zjednoczonych. Clarice Starling, młoda adeptka Akademii FBI, dostaje od swojego zwierzchnika Jacka Crawforda pierwsze zadanie. Ma się spotkać z przybywającym w szpitalu dla umysłowo chorych wielokrotnym mordercą i kanibalem, z zawodu psychiatrą – doktorem Hannibalem Lecterem. Crawford, liczy na to, iż Lecter pomoże FBI w zidentyfikowaniu innego zbrodniarza, nazwanego przez media Buffalo Billem, który od kilku miesięcy terroryzuje Stany Zjednoczone, porywając, mordując i obdzierając ze skóry młode kobiety. Starling wdaje się z Lecterem w bardzo niebezpieczną grę.
Na pewno najmocniejszą stroną książki jest postać Hannibala Lectera. Z jednej strony esteta, geniusz i dżentelmen, z drugiej psychopatyczny morderca i kanibal. Ale o ile w filmie postać grana przez Anthon’ego Hopkinsa powodowała ciarki na moim ciele, tak tutaj miałem wrażenie, że czytam o trochę bardziej inteligentnym mordercy. Zabrakło mi mroczności – Hannibal w książce mnie nie przestraszył. Ale mimo to, muszę przyznać, że czytając powieść, czekałem na kolejny rozdział, w którym miał się on pojawić.
Kolejnym plusem są rozmowy agentki Starling z Lecterem. To zdecydowanie najlepsze dialogi w książce. Poznajemy dzięki nim przeszłość obojga głównych bohaterów.
To, co mi się w książce najmniej podoba, to czarny charakter. Niby Buffalo Bill to seryjny morderca, niby obdziera ze skóry swoje ofiary, ale jest nijaki. Skoro Thomas Harris stworzył postać takiego zwyrodnialca, to mógłby być on bardziej wyrazisty. Mimo, że to całkiem ciekawa postać, to jednak autor nie wykorzystał jego potencjału. Do doktora Lectera mu bardzo daleko.
„Milczenie owiec” to bardzo dobra książka, która trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Do tego ma znakomicie nakreślone sylwetki głównych bohaterów. Wszystko to powoduje, że zdecydowanie warto ją przeczytać. A jeszcze bardziej warto obejrzeć film na jej podstawie.
Moja ocena: 8/10
P.S. Czytaliście „Milczenie owiec”? Co sądzicie o mojej teorii? Zapraszam do komentowania.