Myszy i ludzie – John Steinbeck
Czy można napisać wybitną książkę, która ma zaledwie sto czterdzieści stron, a jej format przypomina książeczkę do nabożeństwa? Johnowi Steinbeckowi to się udało. Powieść „Myszy i ludzie” zdecydowanie zasługuje na takie określenie.
John Steinbeck urodził się 27 lutego 1902 r. w Salinas w stanie Kalifornia. Był synem młynarza i nauczycielki. Przodkowie Steinbecka pochodzili z Niemiec. John studiował humanistykę ogólną na Uniwersytecie w Stanford, studiów jednak nigdy nie ukończył. Pracował w morskiej stacji naukowo-badawczej w Pacific Grove. W 1925 r. wyjechał do Nowego Jorku, gdzie zaczął próbować swoich sił jako pisarz. Rozgłos zyskał dzięki opublikowanemu w 1935 r. zbiorze humorystycznych opowieści, „Tortilla Flats”. Dwa lata później Steinbeck wydał słynną powieść „Myszy i ludzie”, a wkrótce potem także „Grona gniewu”. Książka opowiadająca losy ubogiej rodziny wędrującej z Oklahomy do Kalifornii w celu znalezienia pracy przyniosła mu w 1940 r. nagrodę Pulitzera. W czasie II wojny światowej John Steinbeck pracował jako korespondent wojenny dla „New York Herald Tribune”. Jego kolejne książki zostały nieprzychylnie ocenione przez krytyków. Steinbeck został mimo to laureatem Nagrody Nobla w 1962 r. Po 1962 r. nie tworzył już powieści, zwrócił się w stronę publicystyki. Zmarł na zawał serca 20 grudnia 1968 r. w Nowym Jorku.
George Milton i Lennie Small to niezwykły tandem przyjaciół. George jest silnym mężczyzną, a podążający w ślad za nim Lennie – upośledzonym gigantem o umysłowości małego dziecka. Niezdarny i nieświadomy własnej siły fizycznej nie potrafi dostosować się do społecznych norm i co chwila sprowadza na siebie i George’a mniejsze lub większe nieszczęścia. Nie mogąc znaleźć dla siebie miejsca, przyjaciele przemierzają pogrążone w Wielkim Kryzysie Stany w poszukiwaniu zarobku i akceptacji. Ich marzeniem i celem, do którego dążą, jest własna farma, na której mogliby wspólnie hodować króliki.
„Myszy i ludzie” to cudowna książka, którą można spokojnie przeczytać w kilka godzin. Pomimo swojego niewielkiego rozmiaru, naładowana jest tak ogromną ilością emocji, że można by nimi obdzielić kilka innych tytułów.
„Lepiej by było, jakbym sam zastrzelił tego psa. To źle, że pozwoliłem zastrzelić swojego psa obcemu”.
Od samego początku historia zawarta w tej powieści zupełnie mnie pochłonęła i nie byłem w stanie się od niej oderwać, aż do chwili, gdy przeczytałem ostatnią stronę. Jej największym plusem, jest doskonałe i bardzo wzruszające zakończenie. Wprawdzie od samego początku w jakimś stopniu spodziewałem się takiego końca, ale ze względu na sympatię, jaką poczułem do głównych bohaterów, cały czas miałem nadzieję na happy end. Gdy skończyłem czytać tę książkę, wprawdzie nie musiałem wycierać łez ze swoich policzków, ale gdzieś w dołku, coś mnie mocno ścisnęło.
Większość postaci w „Myszach i ludziach” łączy jedna wspólna cecha. Są oni w jakiś sposób odrzuceni przez społeczeństwo. Różne są tylko tego przyczyny. Kolor skóry, styl prowadzenia się, wiek, upośledzenie umysłowe, lub tak jak w przypadku George’a, powodem odrzucenia jest Lennie. Powoduje to, że każda z tych osób, jest w jakiś sposób samotna i bardzo nieszczęśliwa. Jeżeli chodzi o głównych bohaterów, to praktycznie od pierwszych stron powieści bardzo ich polubiłem i mocno im kibicowałem. Są oni od siebie skrajnie różni, zarówno pod względem fizycznym jak i psychicznym. Z jednej strony niewysoki obrotny nerwus, który mimo tego, że przez Lenniego ma mnóstwo kłopotów, to opiekuje się swoim towarzyszem. Z drugiej zaś wielkolud o umyśle małego dziecka, który jest wpatrzony w swojego przyjaciela jak w obrazek. Nie wiem czy sprawia to moja fascynacja Stephen Kingiem, ale w każdej lekturze doszukuję się podobieństw do bohaterów jego powieści. I tak Lennie bardzo mi przypominał Johna Coffeya z „Zielonej Mili”. Ta sama fizyczność, ta sama niewielka bystrość umysłowa i to samo gołębie serce. Myślę, że Mistrz grozy musiał się inspirować dziełem Steinbecka, w chwili, gdy tworzył swoje dzieło.
Na podstawie książki został nakręcony równie rewelacyjny film, w którym główne role zagrali Gary Sinise i John Malkovich.
„Myszy i ludzie” to przepiękna historia o prawdziwej męskiej przyjaźni i marzeniach. Pomimo tego, że powieść jest napisana bardzo prostym językiem, to jest genialna w swojej prostocie. Warto poświęcić jeden wieczór na dzieło Steinbecka, bo jest to gwarancja bardzo dobrze wykorzystanego czasu. Jeżeli ktoś z Was jeszcze nie czytał tej książki, to niech jak najszybciej to nadrobi. Warto!!! A nawet trzeba.
Moja ocena: 9/10
Czytaliście „Myszy i ludzie”? Lubicie twórczość Steinbecka? Zapraszam do komentowania.