Przez ruiny i zgliszcza. Podróż po stu zgładzonych gminach żydowskich w Polsce – Mordechaj Canin
Czy wyobrażaliście sobie kiedyś taką sytuację, że wracacie do rodzinnego domu po sześciu latach, a w Waszym mieście nic już nie jest takie same? Właśnie takiego wstrząsu doznawało wielu Żydów, którzy po II wojnie światowej wracali do naszego kraju. Jeden z nich, Mordechaj Canin, opisał swoje odczucia w książce „Przez ruiny i zgliszcza. Podróż po stu zgładzonych gminach żydowskich w Polsce”.
Mordechaj Canin urodził się 1 kwietnia 1906 w Sokołowie Podlaskim. Przed wojną pracował jako dziennikarz prasy w języku jidysz. Uczestnik kampanii wrześniowej 1939, po której znalazł się na Litwie. Był propagatorem i działaczem na rzecz kultury i języka jidysz w Izraelu. Twórca największego słownika jidysz-hebrajskiego, założyciel i redaktor naczelny czasopisma „Lecte Najes”. Jeden z założycieli Bejt Lejwik – Związku Literatów i Dziennikarzy piszących w jidysz w Izraelu, któremu następnie przez kilka lat przewodniczył. Autor opowiadań, recenzji, biografii i ponad dwudziestu powieści. W latach 1945–1947 kilka razy przyjeżdżał do Polski, by zobaczyć i opisać kraj po Zagładzie. Swoje relacje drukował w „Forwerts” – nowojorskiej gazecie w języku jidysz. Zmarł 4 lutego 2009 w Tel Awiwie.
Książka podzielona jest na kilkadziesiąt rozdziałów, a każdy z nich poświęcony jest jednemu miastu lub kilku miasteczkom, które odwiedził autor. To, co łączy wszystkie te miejscowości, to fakt, że były one przed wybuchem II wojny światowej w znacznej części zamieszkiwane przez Polaków wyznania mojżeszowego. Canin w każdej części krótko nakreśla historię Żydów w danym mieście, a następnie opisuje jak wyglądała tam ich zagłada. Robi to niestety dość niedokładnie, ponieważ wielokrotnie myli daty, liczbę mieszkańców lub nazwiska. Na szczęście w takich przypadkach, na dole strony jest przypis, w którym podane są prawdziwe dane. Nie zmienia to jednak faktu, że ilość tego typu pomyłek jest ogromna, co w pewnym momencie zaczyna trochę irytować. Ale jeszcze mocniej drażni jednostronna ocena niektórych narodów dokonana przez autora. Canin w samych superlatywach wyraża się o Żydach. Uważa, że tylko oni byli wybitnymi fachowcami i że to właśnie dzięki nim polskie miasta mogły się rozwijać. Na drugim biegunie są natomiast Niemcy, Ukraińcy i Polacy. O ile kilka lat po wojnie zrozumiałe jest jednowymiarowe podejście do Niemców i służących w ich armii obywateli narodowości ukraińskiej, to uważam za bardzo niesprawiedliwe, pisanie o Polakach wyłącznie w sposób negatywny. Zarzuca naszym rodakom, że niektórzy z nich mordowali lub wydawali okupantowi Żydów, a wielu z nich bezcześciło ich groby w poszukiwaniu złota i innych kosztowności. Oskarża Polaków o to, że po wojnie zajmowali żydowskie domy i inne ich ruchomości (traktując je jako „poniemieckie”), z macew robili drogi i koła szlifierskie, a synagogi przerabiali na magazyny. Temu wszystkiemu nie da się zaprzeczyć, ale nie zmienia to jednak faktu, że były to zdarzenia raczej marginalne. Nie bez powodu, zdecydowana większość Sprawiedliwych wśród Narodów Świata to właśnie Polacy.
„- Popiołem nawozili pola?
– Ludzki popiół to najlepszy nawóz, nie ma lepszego na świecie! – wyjaśnia chłop ze znawstwem. – Nawet w piachu, jak się go nawiezie ludzkim popiołem, można sadzić kartofle. A cielaki, jak się tego popiołu doda do paszy, to rosną jak byki. O, ten popiół z Treblinki to błogosławieństwo dla pól.”
Na koniec warto jeszcze wspomnieć o licznych fotografiach, które z jednej strony niewątpliwie wzbogacają tę książkę, z drugiej jednak, są tak fatalnej jakości, że na niektórych z nich praktycznie nic nie widać. Przy dzisiejszych możliwościach techniki, oczekiwałbym zdecydowanie czegoś więcej.
„Przez ruiny i zgliszcza. Podróż po stu zgładzonych gminach żydowskich w Polsce” to dobra, chociaż bardzo ciężka lektura. Na pewno niejednego czytelnika zrazi sącząca się z niej antypolskość, a także liczne błędy i trochę monotonny styl pisania. Ale mimo to, warto sięgnąć po tę książkę, ponieważ pozwoli ona czytelnikowi wyobrazić sobie, jak niesamowicie barwna i wielokulturowa była przedwojenna Polska. A co do nieco nudnego stylu, to co chwila są tak wstrząsające opisy zbrodni, że skutecznie zostaniemy wyrwani ze znudzenia.
Moja ocena: 6/10
Czytaliście „Przez ruiny i zgliszcza. Podróż po stu zgładzonych gminach żydowskich w Polsce”? Zapraszam do komentowania.