Sztukmistrz z Lublina – Isaac Bashevis Singer
Sięgnąłem po tę książkę, ponieważ urodziłem się i całe życie mieszkam w Lublinie. Miałem nadzieję, że dzięki niej lepiej poznam historię mojego miasta, a zwłaszcza jego nieistniejącego fragmentu – dzielnicy żydowskiej.
Isaac Bashevis Singer urodził się w 1902 roku w Polsce, ale przed II wojną światową wyemigrował do USA. Przyjął tamtejsze obywatelstwo i jako obywatel Stanów Zjednoczonych odebrał Nagrodę Nobla w dziedzinie literatury w roku 1978. Jak dotąd jest to pierwszy i jedyny pisarz spośród twórców w języku jidysz, który otrzymał tę nagrodę.
„Sztukmistrz z Lublina” to najsłynniejsze dzieło autora. Głównym bohaterem powieści jest Jasza Mazur, żydowski iluzjonista, cyrkowiec i hipnotyzer. Wiedzie bardzo beztroskie życie. Romansuje z kilkoma kochankami, mimo, że ma żonę, która bardzo go kocha i jest mu wierna. Poznajemy go w momencie, gdy zaczyna sobie stawiać pytania na temat swojego życia i swojej wiary. Jednocześnie nie może się zdecydować, którą z kobiet kocha naprawdę i z która z nich chce spędzić resztę życia. Zbieg niekorzystnych zdarzeń doprowadza do tragedii, co powoduje, że Jasza przewartościowuje swoje życie.
Nie jest to łatwa i lekka w czytaniu książka. Duża jej część to przemyślenia głównego bohatera na temat wiary, Boga, swoich związków z kobietami oraz sensu dalszej kariery iluzjonisty. W mojej ocenie Jasza jest postacią tragiczną. Mimo sukcesów zawodowych i uwielbienia przez publiczność, ma mnóstwo wątpliwości, co słuszności wykonywania takiego zawodu. Mimo, że potrafi rozkochać w sobie prawie każdą kobietę nie potrafi zdobyć tej, na której najbardziej mu zależy.
Singer barwnie opisuje poszczególne klasy społeczne, od biednych mieszkańców podlubelskich Piask, poprzez klasę średnią Lublina, aż po bogatych mieszkańców stolicy. Jeszcze bardziej malownicze są opisy przyrody:
Na trawie osiadła rosa, jabłka zielone i dojrzałe, już pachniały. Niebo wydawało się tu niższe, bardziej usiane gwiazdami. Kiedy Jasza wszedł na podwórze, gdzieś daleko oderwała się gwiazda i spadła wlokąc za sobą płomienisty ogon. Powietrze pachniało pół słodko, pół gorzko, pełne szelestów, niepokoju i cykania świerszczy, chwilami przypominającego głośne dudnienie. Wokoło pomykały myszy polne. Krety zryły ziemię, ptasie gniazda tkwiły na gałęziach drzew, w stodole i na okapach. Na stryszku z sianem drzemały kury. Co noc ptactwo kłóciło się o cicho o miejsce na ganku.
Duży plusem powieści jest bardzo szczegółowo opisana kultura żydowska. Dla osób, które nie miały do tej pory okazji poznać jej zwyczajów, jest to doskonała okazja żeby nadrobić braki w tym temacie. Na końcu książki znajduje się słownik, który ułatwia nam zrozumienie trudniejszych wyrazów związanych z tym zagadnieniem.
Niestety nie doczekałem się opisów mojego miasta. Samego Lublina w książce jest bardzo mało. Drugą rzeczą, która obniża moją ocenę książki jest zakończenie. Moim zdaniem jest bardzo przesadzone i po prostu dziwne. Mimo to warto przeczytać „Sztukmistrza z Lublina”. Szczególnie polecam ją osobom, które chcą poznać kulturę żydowską i ceniącym w powieściach opisy.
Moja ocena: 6/10
Czytaliście „Sztukmistrza z Lublina”? Co sądzicie o tej książce? Zapraszam do komentowania.