Zaburzenia snu – Jack Ketchum, Edward Lee
Czego można się spodziewać po książce, której autorami są Edward Lee i Jack Ketchum? Odpowiedź brzmi: wszystkiego! I właśnie z takim założeniem zasiadłem do lektury zbioru opowiadań „Zaburzenia snu”, który powstał dzięki współpracy obu panów. Czy spełnił moje oczekiwania? Niekoniecznie.
Jack Ketchum (właściwie Dallas William Mayr) urodził się 10 listopada 1946 roku w Livingston. Był znanym amerykańskim pisarzem, specjalizującym się w powieściach grozy. Swoje książki wydawał również pod pseudonimem Jerzy Livingston. Zanim pod koniec lat 70-tych ubiegłego wieku chwycił za pióro, podejmował się różnych zajęć. Był m.in. aktorem, piosenkarzem, sprzedawcą, agentem literackim i nauczycielem. Napisał kilkanaście powieści, z których kilka zostało przeniesionych na taśmę filmową. Kilkukrotnie zdobywał nagrodę Brama Stokera, najbardziej prestiżową nagrodę dla utworów grozy. Był także autorem wielu opowiadań. Prywatnie pisarz mieszkał w Nowym Jorku, gdzie zmarł 24 stycznia 2018 roku.
Edward Lee urodził się 25 maja 1957 w Waszyngtonie. Ukończył University of Maryland, College Park. Przez jakiś czas służył w amerykańskim wojsku, a potem w siłach policyjnych stanu Maryland. Praca mundurowego nie pociągała go tak jak pisanie horrorów, lecz długo nie mógł uwolnić się od uniformu. Piętnaście lat spędził dzieląc swój czas pomiędzy pracę zawodową a na poły hobbystyczne wymyślanie literackich koszmarów. Dopiero w 1997 roku udało mu się całkowicie poświęcić pisarstwu. Był nominowany do nagrody Brama Stokera za opowiadanie „Mr.Torso”. Lee mieszka na Florydzie, gdzie oprócz pisania horrorów zajmuje się prowadzeniem własnego studia filmowego „City Infernal Films”.
Ketchum w posłowiu książki wyjaśnia, na czym polegała współpraca obu pisarzy w momencie jej powstawania. Otóż jeden z nich pisał wstępną wersję opowiadania, przesyłał ją drugiemu, ten z kolei nanosił swoje poprawki, poczym wracało ono do głównego autora, który nadawał mu ostateczną formę. Efekt końcowy nie wyszedł jednak zbyt porywający, czemu w sumie nie ma, co się dziwić, ponieważ czytałem nowele obu autorów i delikatnie mówiąc, nie specjalnie mnie porwały.
Teoretycznie zbiór składa się z siedmiu opowiadań, ale tak naprawdę to tylko z pięciu, ponieważ dwa ostatnie, są pierwotnymi wersjami dwóch nowelek ze wspomnianej piątki. Najciekawiej z nich wypada „Listy miłosne z deszczowego lasu” (Naładowana seksem historia kobiety-nimfomanki i mężczyzny-naukowca. On za nią szaleje i śle jej listy z amazońskiej dżungli, a ona w tym czasie zdradza go z kim popadnie. Gdy prawda wychodzi na jaw, planuje okrutną zemstę.). Bardzo mi się spodobało zaskakujące zakończenie tej noweli. Zresztą końcówki są najmocniejszą stroną tego zbioru. Zarówno „Oddałbym Ci wszystko” (Kolejne przepełnione seksem opowiadanie. Do jakiego poświęcenia może być zdolny mężczyzna, żeby udowodnić kobiecie, która go porzuciła, że jest dla niego całym światem), jak i „Na lewo patrz” (Trzech przyjaciół regularnie spotyka się w barze, marząc o wyzwolonej kobiecie. Gdy w końca taka pojawia się, konsekwencje tego są bardzo nieciekawe.), a także „Zaburzenia snu” (Do czego mogą doprowadzić problemy ze snem bardzo bogatego faceta, który okłamuje wszystkich wokół.) są raczej słabymi nowelami, ale na samym końcu posiadają twist, który podnosi ich ocenę. Zdecydowanie najmniej podobała mi się „Maski” (psychodeliczno-pornograficzna historia związku pewnej pary). Co do wspomnianych dwóch pierwotnych opowiadań, to trzeba je potraktować raczej jako ciekawostkę. Niewiele wnoszą do lektury i jedynie pokazują, że dobrze się stało, że zostały poprawione.
„Zaburzenia snu” to bardzo przeciętna książka, która poza jedną naprawdę niezłą nowelą i fajnymi twistami, niestety nie ma wiele do zaoferowania. Jak okazuje się, połączenie sił dwóch jadących po bandzie pisarzy, nie gwarantuje wysokiej jakości. Jest to zbiór przede wszystkim dla wiernych fanów obu autorów, którzy znajdą w nim wszystko to, z czego ich twórczość słynie, czyli hektolitry krwi, wiaderka flaków i niekończącą się dawkę wulgarnego seksu. Jako fan książek Ketchuma, nie żałuję spędzonego z nią wieczoru, ale uczciwie przyznaję, że niczego mi ta lektura nie urwała.
Moja ocena: 5/10
Czytaliście „Zaburzenia snu”? Twórczość którego z tych dwóch pisarzy bardziej cenicie? Zapraszam do komentowania.