Złe – Michał Jan Chmielewski
Gdy w grudniu ubiegłego roku na jednej z grup na Facebooku napisałem, że „Dziewczyna z sąsiedztwa” Jacka Ketchuma niesamowicie mną wstrząsnęła, kilka osób wspomniało o polskim pisarzu, którego twórczość jeszcze mocniej poniewiera psychicznie. Mówiąc szczerze nie bardzo w to uwierzyłem, ale ciekawość okazała się silniejsza. I tak do mojej biblioteczki trafiło „Złe” Michała Jana Chmielewskiego, bo to właśnie o tym autorze była mowa. I wiece co? Te osoby miały rację!
Michał Jan Chmielewski urodził się w 1986 roku w Koszalinie. Swoją przygodę z dziennikarstwem rozpoczął od szkolnej gazetki, a potem kontynuował poprzez rozpoczęcie studiów dziennikarskich, pisanie do internetowych zinów i pracę dla lokalnej gazety. Dało mu to pewne cenne doświadczenie – umiejętność słuchania. Pisał o problemach społecznych, kulturze i lokalnych wydarzeniach. Jego pomysły na kolejne powieści biorą się z zasłyszanych historii, dlatego właśnie przedstawione są tak realistyczne. Po porzuceniu planów związanych z dziennikarstwem nie przestawał pisać, nawet podczas służby w Marynarce Wojennej. W 2014 opublikował swoją pierwszą powieść w formie darmowego ebooku „Zrobiłbym coś złego”.
Baskin Zachodnie, miasteczko na polskim wybrzeżu, wydaje się zbyt małe, aby pomieścić całe zło, jakie się w nim dzieje. Zło czynione przez człowieka człowiekowi, gdyż w tym akurat przypadku niepotrzebna jest pomoc diabłów, demonów czy jakichkolwiek innych istot. Jeden dzień z życia rodziny Jasińskich. Dwadzieścia cztery godziny koszmaru, jaki rozgrywa się w setkach miast, miasteczek i wsi. Andrzej – ojciec, alkoholik i oprawca swojej rodziny. Iwona – matka, ofiara przemocy domowej. Justyna, Kryspin i Michał – maltretowane i okaleczone psychicznie dzieci, dla których normalność to marzenie. Tomasz, Marcin i Krzysztof – mimowolni uczestnicy dramatu. Polskie Fargo, bracia Coenowie nie powstydziliby się tej opowieści.
Chciałbym Cię Szanowny Czytelniku poprosić o jedną rzecz. Zamknij na chwilę oczy i wyobraź sobie najbardziej obskurne miasteczko, jakie tylko jesteś w stanie, gdzie wszyscy się znają i nikt nie zwraca na to uwagi, że facet bije swoją żonę, bo w gruncie rzeczy to fajny z niego chłop. Udało Ci się? No to witaj w Baskin.
Książka jest napisana bardzo prostym językiem, niestroniącym od wulgaryzmów, ale do tego brudnego świata taki styl pasuje idealnie. Dużym plusem tej powieści jest też to, że akcja dzieje się w fikcyjnym polskim miasteczku, takim, jakich jest pewnie wiele w naszym kraju. Bohaterowie, co chwila wspominają o gazetach obecnych do dzisiaj w kioskach i o programach, które doskonale znamy z telewizji. Pojawia się nawet cytat z Kazika, którego uwielbiam:) Powoduje to, że jeszcze bardziej wsiąkamy w ten klimat, a zarazem „Złe” staje się jeszcze bardziej mroczne. Historia jest opowiadana z perspektywy kilku bohaterów w kilkostronicowych rozdziałach, dzięki czemu książkę czyta się bardzo szybko. Już od pierwszej strony zostajemy wciągnięci w patologiczny świat rodziny Jasińskich i tak jest do samego zakończenia, w którym to poziom brutalności, obrzydliwości i okropności sięga zenitu. Natomiast ostatni rozdział, tak bardzo mną wstrząsnął, że pomimo tego, że skończyłem czytać tę powieść około północy, to bardzo długo nie byłem w stanie zasnąć, co ostatnimi czasy zupełnie mi się nie zdarza.
Jasińskich bardzo trudno polubić. Za wyjątkiem Kryspina i Michała, ciężko powiedzieć o tych ludziach cokolwiek dobrego. W przeciągu dwudziestu czterech godzin, jesteśmy świadkami wszelkich możliwych patologii i grzechów. Alkoholizm, przemoc fizyczna i psychiczna, pedofilia, morderstwo, niewierność, znęcanie się nad zwierzętami to tylko niektóre z nich. Nawet kobiety z rodziny, chociaż ofiary przemocy domowej, to irytują albo swoją bezradnością i pogodzeniem się ze stanem, w jakim się znalazły (Iwona), albo nadpobudliwością (Justyna). Przerażał mnie fakt, braku reakcji ze strony mieszkańców miasteczka, którzy nie kiwnęli nawet palcem, żeby pomóc tym dzieciom. Gdy w końcu jeden z nich decyduje się działać, to zostaje wciągnięty w wir wydarzeń, co nie kończy się dla niego dobrze.
„Złe” to bardzo mocna lektura. Chmielewski jest bardzo zdolnym pisarzem. Pomimo młodego wieku stworzył rewelacyjną książkę, po której bardzo trudno dojść do siebie. Można mu zarzucić, że na przełomie jednej doby, umieścił tak wiele okrutnych wydarzeń, co w jakimś stopniu ociera się o absurd. Ale właśnie ten natłok powoduje, że po skończeniu tej powieści czujemy się zmasakrowani psychicznie. Ja tego autora kupuję i niecierpliwie czekam na jego kolejną książkę, która ma się ukazać w tym roku. A czy polecam tę lekturę? Zdecydowanie tak, ale też ostrzegam, że po jej przeczytaniu grozi Wam chaos w głowie i długie godziny nieprzespanej nocy.
P.S. Gdy skończyłem czytać „Złe” musiałem bardzo mocno przytulić mojego syna i powiedzieć mu jak bardzo go kocham…
Moja ocena: 9/10
Czytaliście „Złe”? Lubicie twórczość Chmielewskiego? Zapraszam do komentowania.