Dzisiaj narysujemy śmierć – Wojciech Tochman
Prawie rok temu opiniując na blogu dwie książki Stanisława Srokowskiego dotyczące tematyki rzezi wołyńskiej spytałem Was, o najbardziej wstrząsającą lekturę, jaką kiedykolwiek czytaliście. Kamil z bloga Świat Bibliofila wymienił wtedy reportaż „Dzisiaj narysujemy śmierć” Wojciecha Tochmana, który opowiada o ludobójstwie w Rwandzie. Muszę uczciwie przyznać, że bardzo mało wiedziałem o tamtych wydarzeniach, dlatego postanowiłem nadrobić tę zaległość i z dużą dozą ciekawości sięgnąłem po ten tytuł.
Wojciech Tochman urodził się 12 kwietnia 1969 w Krakowie. Reporter, autor non-fiction. Debiutował jeszcze jako licealista – w 1987 roku – reportażem o szkolnej szatni na łamach młodzieżowego tygodnika „Na przełaj”. W 1990 roku do pracy w dziale reportażu „Gazety Wyborczej” przyjęła go Hanna Krall. Pracował tam do 2004 roku. Od 1996 do 2002 roku prowadził w TVP1 program poświęcony osobom zaginionym „Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie”. W 1999 roku założył Fundację ITAKA, poszukującą zaginionych i pomagającą ich rodzinom. Aktualnie, jako fundator, jest członkiem Rady Fundacji. W roku akademickim 2006-2007 wykładał w Instytucie Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego. Jest pomysłodawcą Klubu HEBAN i koordynatorem jego działań. Fundacja udziela pomocy dzieciom we wsi Nyakinama w Rwandzie. W 2009 roku założył w Warszawie wraz z Pawłem Goźlińskim i Mariuszem Szczygłem Instytut Reportażu, gdzie wykłada w Polskiej Szkole Reportażu. Publikuje w „Dużym Formacie” – magazynie reporterów „Gazety Wyborczej”.
6 kwietnia 1994 r. nad Kigali został zestrzelony samolot prezydencki. Na pokładzie znajdował się dyktator Rwandy Juvénal Habyarimana oraz prezydent Burundi Cyprien Ntaryamira – obaj z plemienia Hutu. Wracali z tanzańskiej Aruszy, gdzie podpisano porozumienie pokojowe z plemieniem Tutsi. Obaj zginęli. Rozpoczęło to masakrę osób pochodzenia Tutsi dokonaną przez ekstremistów Hutu. Rzeź trwała 100 dni. Jej ofiarą padło blisko milion osób. Morderstwo co osiem i pół sekundy.
„Dzisiaj narysujemy śmierć” nie jest monografią. Jest to zbiór wspomnień kilkunastu osób, którym udało się przeżyć masakrę. Tochman pozwala swoim rozmówcom swobodnie mówić o tamtych wydarzeniach. Stara się nie zadawać najtrudniejszych i najbardziej bolesnych pytań, pozostawiając nas w sferze domysłów. Jednak, jeżeli już któraś z osób decyduje się otwarcie opowiedzieć o tym, co przeżyła, to jest to bardzo wstrząsająca relacja. Niektóre fragmenty powodowały, że musiałem przerwać na chwilę czytanie i bardzo głęboko odetchnąć.
„– Ścięli nas wszystkich – usłyszeli wreszcie. – Sąsiedzi. Mamę, tatę, braci też, i siostry. Było nas dziesięcioro. Jeszcze babcię, ciotkę i jej dzieci, wszystkich ośmioro. Leżałem pod nimi chyba tydzień. Bez ruchu, powietrza, wody. Piłem sok, który z nich wypływał.”
Autor nie bał się także poruszyć bardzo trudnego tematu, jakim była obojętność katolickich księży i żołnierzy znajdujących się w tym czasie na pokojowych misjach w Rwandzie. Praktycznie żaden z nich nie kiwnął palcem, żeby pomóc ofiarom. Po raz kolejny w XX wieku, bardziej cywilizowane kraje udawały, że niczego nie widzą.
„Nie musiała – to już wiemy – jak inne matki patrzeć na śmierć swoich dzieci. Ale i te, które musiały, nie miały najgorzej. Tak ludzie w Rwandzie mówią. Bo było i tak, że zmuszano kobiety do zabijania tych, które urodziły. One tez nie miały najgorzej. Bo zdarzało się i tak, że rodziły na bagnach, a potem kazano im zjadać martwe ciała swych dzieci.”
Na pewno „Dzisiaj narysujemy śmierć”, to jedna z najbardziej wstrząsających książek, jakie miałem okazję kiedykolwiek czytać. Pozwoliła mi także dużo lepiej poznać temat ludobójstwa w Rwandzie. Oceniam ją jednak minimalnie niżej od kresowych opowiadań Srokowskiego. Spowodowane jest to tym, że rzeź wołyńska dotknęła bezpośrednio moją rodzinę. Mimo to, zdecydowanie warto przeczytać ten reportaż, chociażby po to żeby zobaczyć jak niewiele potrzeba, aby najbliżsi sąsiedzi stali się śmiertelnymi wrogami. Dokładnie tak samo jak na Wołyniu.
Moja ocena: 7/10
Czytaliście „Dzisiaj narysujemy śmierć”? Czytaliście inne książki Wojciech Tochmana? Zapraszam do komentowania.