Gaz do dechy – Joe Hill
„Gaz do dechy” to kolejny zbiór opowiadań w dorobku Joego Hilla. Syn Stephena Kinga po raz kolejny udowadnia, że talentem pisarskim niewiele ustępuje swojemu słynnemu ojcu.
Joe Hill urodził się w 1972 roku. Jego pełne nazwisko brzmi Joseph Hillstorm King – jest starszym synem Stephena i Tabithy King. Jego opowiadania (przede wszystkim fantasy) były publikowane w licznych czasopismach, otrzymał za nie wiele nagród i wyróżnień, m.in. nagrodę Williama L. Crawforda dla najlepszego nowego pisarza fantasy w 2006 roku. W lutym 2007 roku w USA ukazał się jego debiutancka powieść „Pudełko w kształcie serca”, która dostała się na 8. Miejsce listy bestsellerów „The New York Timesa”. Joe Hill mieszka w Nowej Anglii. Ma żonę i trzech synów. Mieszka w New Hampshire.
Książka zawiera trzynaście opowiadań, które poprzedza wstęp, w którym to autor opowiada o początkach swojej kariery, literackich inspiracjach, a także o tym, jak doszło do tego, że został pisarzem. Z czterema nowelami miałem okazję zapoznać się już wcześniej. „Gaz do dechy” znam z „Jest legendą: Antologii w hołdzie Richardowi Mathesonowi” (Napisana do spółki ze Stephenem Kingiem historia gangu motocyklowego, który przez przypadek zadziera z kierowcą ogromnej ciężarówki jest godnym otwarciem tego zbioru.). „Tweety z cyrku umarłych” czytałem już w antologii „15 blizn” i o ile wtedy niespecjalnie mnie to opowiadanie urzekło, to tym razem się nim zachwyciłem i uważam je za najlepsze w całej książce. Bardzo mi się w tej noweli podobał zawarty w niej humor, a także nietypowa forma, w jakiej została napisana, ponieważ składa się ona z tweetów. „W wysokiej trawie”, to kolejny utwór napisany do spółki z ojcem, do tej pory dostępny w Polsce wyłącznie w formie ebooka. Miałem okazję zapoznać się z nim dwa lata temu i chociaż oceniam go trochę lepiej, to nadal raziło mnie zbyt duże podobieństwo do „Dzieci kukurydzy” Stephena Kinga. Ostatnią znaną mi nowelą była „Jesteście wolni” ze zbioru „17 podniebnych koszmarów”, które wypadło całkiem ciekawie.
Pozostałe dziewięć opowiadań, to utwory premierowe. Najlepsze z nich to horror „Mroczna karuzela”, zaskakujący zakończeniem „Stacja Wolverton”, bajkowy „Nad srebrzystą wodą jeziora Champlain” i kolejny z bardzo dobrym zakończeniem „Kciuki”. „Faun”, „Spóźnialscy” i „Jesteś dla mnie najważniejsza” to również dobre i oparte na ciekawym pomyśle opowiadania, ale z nie do końca wykorzystanym potencjałem. Natomiast najmniej podobała mi się nowela „Diabeł na schodach” i zapamiętam ją tylko dlatego, że została napisana w ten sposób, że akapity układają się w schodki.
Na koniec Joe Hill, podobnie jak często to robi jego ojciec, umieścił krótkie notki, w których wyjaśnia jak doszło do powstania każdego utworu z tej książki. Może dla niektórych czytelników być to rzecz niepotrzebna, ale ja lubię takie ciekawostki, więc za to dodatkowy plus.
„Gaz do dechy” to dobry zbiór opowiadań, w którym każdy czytelnik powinien znaleźć coś dla siebie. Co by nie mówić, geny robią swoje i młody King radzi sobie coraz lepiej krótkimi formami literackimi. A czy przegonił już Stephena? Nie, ale jest coraz bliżej. Polecam.
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu Albatros!
Moja ocena: 6/10
Czytaliście „Gaz do dechy”? Zapraszam do komentowania.