Jednostka 731. Okrutne eksperymenty w japońskich laboratoriach wojskowych. Relacje świadków. – Hal Gold
O Jednostce 731 po raz pierwszy przeczytałem dwa lata temu w książce „Lekarze Hitlera. Zbrodnicza medycyna” Manuela Morosa Peny. Zaskoczyło mnie to, że Azji przeprowadzano pseudomedyczne badania, które okrucieństwem nie ustępowały, a może nawet przebijały dokonania nazistów w obozach koncentracyjnych w Europie. Dlatego od tamtej pory szukałem lektury, z której mógłbym dowiedzieć się czegoś więcej na temat tego strasznego miejsca. W końcu udało mi się zdobyć reportaż autorstwa Hala Golda „Jednostka 731. Okrutne eksperymenty w japońskich laboratoriach wojskowych. Relacje świadków.”.
Jednostka 731 była tajną komórką wojskową cesarskiej armii japońskiej. Realizowała program badań i rozwoju broni biologicznej i chemicznej, zainicjowany przez generała Shiro Ishii, prowadzony w czasie II wojny chińsko-japońskiej oraz II wojny światowej. W 1931 r. wykorzystując zbrojny incydent, który przeszedł do historii jako incydent mukdeński, wojska japońskie zajęły północno-wschodnią część Chin – Mandżurię. Pod przykrywką jednostki uzdatniającej wodę utworzono w 1932 r. Jednostkę 731. Obóz znajdował się w Mandżurii, w miejscowości Pingfang w pobliżu miasta Harbin. Na więźniach przeprowadzano coraz to nowsze i coraz okrutniejsze metody eksperymentów (Zamrażano i odmrażano ciała przy użyciu różnego rodzaju technik laboratoryjnych. Masowo przeprowadzano wiwisekcje bez użycia znieczulenia i narkozy, przywiązując jedynie jeńca do stołu sekcyjnego. Amputowano kończyny (górne lub dolne), po czym przyszywano je po przeciwnych stronach temu samemu więźniowi lub innym. Kobiety i mężczyzn w różnym wieku i kondycji zakażano chorobami wenerycznymi, jak kiła czy rzeżączka, a następnie sprawdzano, czy nieleczone mogą doprowadzić do zgonu. Zakażano dżumą pchły i zrzucano z samolotów na chińskie miasta powodując znaczne spustoszenia wśród ludności cywilnej.) Pod koniec wojny (gdy do Mandżurii wkroczyły oddziały Armii Czerwonej) wydano rozkaz zniszczenia kompleksu i placówek satelickich oraz likwidacji pozostających przy życiu więźniów, aby zatrzeć ślady eksterminacji. Dużą część więźniów stanowiły kobiety i dzieci. Szacuje się, że w obozie zginęło od 3000 do 20 000 ludzi.
Książka składa się z dwóch części. W pierwszej z nich autor zawarł historię tego przerażającego miejsca. Na wstępie przedstawił początki japońskich eksperymentów z bronią biologiczną, które doprowadziły do powstania Jednostki 731. Następnie przybliżył szczegóły jej funkcjonowania, a także powiązanych z nią podzespołów. Natomiast w ostatnich rozdziałach, Hal Gold opisał próby zacierania śladów w końcowych tygodniach wojny, a także dalsze losy japońskich zbrodniarzy. Niestety, dzięki zgodzie dowództwa armii Stanów Zjednoczonych, którzy w zamian za informacje na temat wyników badań, pozwolili większości z nich pozostać bezkarnymi (z dowódcą jednostki generałem Shiro Ishii na czele), co nie tylko pozwoliło im cieszyć się wolnością, ale także zrobić kariery. Druga część książki zawiera relacje świadków, osób powiązanych z Jednostką 731: lekarzy, pielęgniarek, pomocników, żołnierzy, a nawet kierowcy. Ludzi, którzy po wielu latach milczenia, zdecydowali się pod koniec swojego życia opowiedzieć swoje wspomnienia. Nie ukrywam, że miałem bardzo duże oczekiwania, co do tych fragmentów, ale niestety trochę się rozczarowałem. Chociaż niektóre świadectwa zawierały tak wstrząsające opisy, że w trakcie ich czytania włosy stawały mi dęba, to forma, w jakich zostały podane, niespecjalnie przypadła mi do gustu. Wspomnienia są dość chaotyczne, urywają się w momentach, w których aż prosiłoby się, żeby je bardziej rozwinąć. Autor skupił się bardziej na historii życia tych osób, a ja jednak chciałbym dowiedzieć się czegoś więcej o samych eksperymentach. Niestety tego mi tu zabrakło.
Końcowej oceny również nie podnoszą zawarte w tym reportażu fotografie. Po pierwsze jest ich dosłownie kilka, a po drugie są tak fatalnej jakości, że w zasadzie mogłoby ich w ogóle nie być. Od książki wydanej w 2015 roku, oczekuję dużo lepszego wydania.
„Obiektem jednego z przeprowadzonych przez niego eksperymentów było trzymiesięczne niemowlę. W rączkę dziecka wbito igłę czujnika temperatury, po czym zanurzano niemowlę w lodowatej wodzie i skrupulatnie odnotowywano zmiany temperatury.”
„Jednostka 731. Okrutne eksperymenty w japońskich laboratoriach wojskowych. Relacje świadków.” to dobra lektura. Chociaż porusza niewątpliwie interesujący temat, to forma, w jakiej został on podany, pozostawia sporo do życzenia. Dlatego polecam ją przede wszystkim tym czytelnikom, którzy interesują się tą tematyką, ponieważ obawiam się, że pozostałe osoby, może ta książka znudzić. Ja bardzo się cieszę, że udało mi się w końcu dowiedzieć czegoś więcej na temat japońskich eksperymentów, ale nie zmienia to faktu, że chciałbym przeczytać jakiś inny reportaż, który uzupełni moją wiedzę.
Moja ocena: 6/10
Czytaliście „Jednostkę 731. Okrutne eksperymenty w japońskich laboratoriach wojskowych. Relacje świadków.”? Zapraszam do komentowania.