Nieautoryzowana autobiografia – Kuba Wojewódzki
Kubę Wojewódzkiego albo się uwielbia albo nienawidzi. Ja zdecydowanie należę do tej pierwszej grupy. Jego cotygodniowy show, jest jedynym programem, który oglądam regularnie w telewizji. Dlatego, gdy tylko dowiedziałem się, że ukaże się „Nieautoryzowana autobiografia” to nie było takiej siły, która by mnie powstrzymała przed jej przeczytaniem.
Jakub Władysław Wojewódzki urodził się 2 sierpnia 1963 w Koszalinie. Ukończył klasę o profilu humanistycznym w XXVII Liceum Ogólnokształcącym im. Tadeusza Czackiego w Warszawie. Studiował dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim, ale studiów nie ukończył. W 1993 był dyrektorem Festiwalu Muzyków Rockowych w Jarocinie. Karierę telewizyjną rozpoczynał w programie Rockandroller w TVP1. Następnie pojawił się w programie „Halo-Gramy” emitowanym przez Polsat. Był jurorem w programach „Idol”, „Mam talent!”, „X-Factor” i „Mali giganci”. Od 2002 prowadzi autorski talk-show „Kuba Wojewódzki”. Pracował w „Rozgłośni Harcerskiej”, „Trójce”, „RMF FM” i „Esce Rock”. Był redaktorem naczelnym miesięcznika „Brum”, a w 2008 nawiązał stałą współpracę z tygodnikiem „Polityka”, na którego łamach publikuje felietony.
Jeżeli miałbym opisać tę autobiografię w jednym zdaniu, to byłaby to parafraza słynnego hasła: sex, drugs, cars and rock & roll. Autor opisuje kolejne lata swojego życia, nie przekraczając pewnej granicy prywatności, którą sam sobie wyznaczył. Nie za wiele dowiemy się np. o najbliższej rodzinie Kuby.
„Właściwie nie wiadomo, kiedy w człowieku zaczyna się starość. Czy wtedy, kiedy po zioło, zamiast do dilera, idzie się do Herbapolu? Kiedy kupuje się w sex shopie gumową lalkę, nalewa do niej wody i zaczyna używać jako termoforu? A może kiedy kupując prezerwatywy w aptece, słyszy się od ekspedientki, zwanej nie wiedzieć czemu „panią magister”, urocze słowa: „Rozumiem, że zapakować na prezent?”. A może w sytuacji, kiedy połowa oddawanego moczu idzie do analizy.”
Czasami jest bardzo śmiesznie (rewelacyjny fragment o koledze z klasy, którego pasją było rysowanie na blacie ławki statku pod pełnymi żaglami), czasami bardzo smutno (ogromnie wzruszające opisy przyjaźni z Anią Przybylską, która jak sam autor pisze była dla niego kimś więcej niż kumplem, a czymś mniej niż miłością), a czasami sentymentalnie (piękne słowa o Ani Musze, która chyba była/jest miłością życia Wojewódzkiego). Nie brakuje też ciekawostek z szeroko pojętego świata show-biznesu i nagrań programów, w których Kuba brał udział jako juror. Zdecydowanie najciekawiej wypada część poświęcona „Idolowi”. Autor sporo miejsca poświęca też swoim licznym romansom. Chociaż większość z opisywanych przez niego kobiet, ukryta jest pod pierwszą literą ich imienia, to każdy, kto chociaż trochę interesuje się światem polskich celebrytów, bez problemu odgadnie o kogo chodzi. Wszystko to, przeplatane jest fragmentami rozmów, jakie Wojewódzki co tydzień przeprowadza ze swoimi gośćmi, a które nawiązują do opisywanego właśnie tematu. Dla kogoś, kto co wtorek ogląda ten program nie będzie to nic odkrywczego, ale i tak z przyjemnością odświeżyłem sobie niektóre z tych rozmów.
„Można odnieść wrażenie, że dla spokoju ducha tłumu raz do roku chciałby być tak biedny, żeby mu sikorki wieszały słoninę na balkonie.”
„Nieautoryzowana autobiografia” to rewelacyjna lektura, która na pewno zadowoli fanów Kuby Wojewódzkiego. Ale polecam ją także tym czytelnikom, którzy uważają jej autora za totalnego idiotę. Mają właśnie doskonałą okazję ku temu, żeby zmienić o nim zdanie. Bo ta książka jest właśnie taka jak sam Kuba. Pod płaszczykiem błazenady i często żenujących dowcipów, kryje się bardzo inteligentny facet. I chociaż nie jest obiektywny, ponieważ uwielbiam pana Wojewódzkiego, to szczerze polecam Wam tę autobiografię.
Moja ocena: 8/10
Czytaliście „Nieautoryzowaną autobiografię”? Lubicie Kubę Wojewódzkiego? Zapraszam do komentowania.