Pudełko z guzikami Gwendy – Stephen King/Richard Chizmar
Najnowsza książka Stephena Kinga „Pudełko z guzikami Gwendy”, napisana do spółki z Richardem Chizmarem, to bardzo przyjemna lektura na jeden wieczór.
Stephen King (pisze także pod pseudonimem Richard Bachman) urodził się 21 września 1947 w Portland. Jako dziecko był świadkiem nieszczęśliwego wypadku – jeden z jego przyjaciół został potrącony przez pociąg i zmarł. King zanim odniósł sukces jako pisarz pracował, jako nauczyciel języka angielskiego w szkole. W 1973 roku ogromny sukces literacki odniosła jego pierwsza powieść „Carrie”. Od tamtej pory jego książki rozeszły się w nakładzie przekraczającym 350 milionów egzemplarzy, co czyni go jednym z najbardziej poczytnych pisarzy na świecie. Jest wielokrotnym zdobywcą Nagród Brama Stokera i British Fantasy Award. W 1999 roku został potrącony przez samochód. Jego obrażenia – wielokrotne złamanie biodra, połamane żebra i uszkodzone płuco – unieruchomiły go w szpitalu na prawie trzy tygodnie. King przez ponad dziesięć lat miał problemy z alkoholem i narkotykami. Jego dwaj synowie – Owen King oraz Joe Hill – są również pisarzami.
Richard Chizmar urodził się w 1965 roku. Popularny i doceniony przez krytyków autor opowiadań publikowanych m.in. w „Ellery Quenn’s Mystery Magazine” czy „Cemetery Dance Magazine”. Dwukrotny laureat World Fantasy Award, a także zdobywca nagrody Stowarzyszenia autorów Horrorów i – czterokrotny – nagrody Międzynarodowej Gildii Horroru. Jego opowiadania są wydawane na całym świecie.
Istnieją trzy drogi prowadzące do Castle View z miasteczka Castle Rock: Trasa 117, Pleasant Road i Schody samobójców. Każdego dnia latem 1974 roku dwunastoletnia Gwendy Peterson wybierała schody podtrzymywane na mocnych, żelaznych śrubach nad klifem. Na szczycie schodów Gwendy łapała oddech, słyszała krzyki bawiących się dzieci. Z oddali słychać uderzenie kija bejsbolowego, to ćwiczący członkowie Ligi seniorów przed charytatywnym meczem z okazji Święta Pracy. Pewnego dnia ktoś obcy zawołał do Gwendy: „Hej dziewczynko! Podejdź tu, pogadamy sobie”. Na ławce siedział mężczyzna w czarnych dżinsach, czarnym płaszczu i białej koszuli rozpiętej pod szyją. Na głowie miał mały czarny kapelusz. Nadejdzie czas, gdy ten kapelusz zacznie pojawiać się w koszmarach Gwendy…
Kingowi zdarzało się już kilkakrotnie napisać książkę do spółki z innym autorem. Tym razem do współpracy zmusił go fakt, że w trakcie pisania nie był w stanie stworzyć sensownego zakończenia, dlatego dokończenie zaproponował swojemu przyjacielowi Chizmarowi. Dzięki temu zamiast opowiadania, które zapewne znalazłoby się w kolejnym zbiorze Króla, trafiła w nasze ręce niewielka książeczka.
„Pudełko z guzikami Gwendy” zostało wydane w dość nietypowy sposób, w porównaniu z wcześniejszymi książkami Kinga. Całkiem spora czcionka, szerokie marginesy z ozdobnikami, kilka zupełnie czystych kartek, oraz całostronicowe rysunki – wszystko to sprawiło, że przeczytanie tego opowiadania zajęło mi dwie godziny. Ogólnie moim pierwszym skojarzeniem, gdy zobaczyłem tę książkę było to, że jest to lektura skierowana dla młodzieży. Zresztą, gdy wgłębiłem się w treść, to moje podejrzenia się potwierdziły. Jest to historia kilku lat życia pewnej nastolatki, która dzięki otrzymanemu od tajemniczego mężczyzny pudełku, zmienia swoje życie na lepsze. Jej rodzice przestają pić, z brzydkiego kaczątka staje się najładniejszą dziewczyną w szkole, osiąga co raz lepsze wyniki w nauce i sporcie. Ale dzieje się to tylko wtedy, gdy myśli o swoim skarbie. Kiedy przez dłuższy czas o nim zapomina, wszystko zaczyna się psuć. Bo nie jest to zwykłe pudełko. Zawiera kilka guzików (w sensie przycisków), które pozwalają z jednej strony uszczęśliwić siebie, z drugiej mają potężną moc, dzięki której jednym kliknięciem można zniszczyć nawet cały kontynent. A gdzieś pomiędzy tym wszystkim, Gwendy przeżywa rozterki, typowe dla dziewczyny w jej wieku. Sprzeczki z najlepszą przyjaciółką, problemy z nadwagą, pierwsza miłość i pierwszy raz.
Jak to zwykle bywa w opowiadaniach, nie znajdziemy tutaj jakoś mocno wyrazistych postaci, bo po prostu nie ma na to miejsca. Powoduje to, że niespecjalnie się zidentyfikowałem z którymś z bohaterów. Ale pomimo to, czytało mi się tę historię bardzo dobrze. Warto zwrócić uwagę na fakt, że jeżeli faktycznie King napisał prawie trzy czwarte tego dzieła, to przejście w część, którą napisał Chizmar, jest zupełnie niezauważalne. Mogę wręcz powiedzieć, że zakończenie mogłoby być lepsze, co jest typowe dla Króla, pomimo tego, że to nie on je napisał.
Nie wiem, czy to wina mojego egzemplarza, ale nie wszystkie rysunki współgrały z treścią. Na jednym z pierwszych obrazków jest trumna, a scena pogrzebu została opisywana dopiero kilkadziesiąt stron dalej. Oczywiście takie drobiazgi nie wpływają na moją końcową ocenę, ale warto żeby wydawnictwo unikało takich pomyłek.
Na pewno „Pudełko z guzikami Gwendy” nie jest najlepszym opowiadaniem, jakie kiedykolwiek napisał mój ulubiony pisarz. Gdzieś na końcu czułem niedosyt, że nie jest to bardziej rozbudowana powieść. Ale pomimo tego, w mojej ocenie to bardzo dobra lektura i wszyscy fani twórczości Mistrza grozy nie powinni czuć się zawiedzeni. Uważam, że opowiadanie jest lekkim mrugnięciem okiem autora do młodszej części czytelników. I jeżeli jest to jednorazowy wybryk, to ja takiego Kinga kupuję.
Moja ocena: 7/10
Czytaliście „Pudełko z guzikami Gwendy”? Co sądzicie o pisaniu jednej książki przez dwóch pisarzy? Zapraszam do komentowania.