Zielona Mila – Stephen King
Mam kilka ulubionych książek, ale jeśli miałbym wybrać tę jedną jedyną to byłaby to „Zielona Mila” Stephena Kinga.
Stephen King (pisze także pod pseudonimem Richard Bachman) urodził się 21 września 1947 w Portland. Jako dziecko był świadkiem nieszczęśliwego wypadku – jeden z jego przyjaciół został potrącony przez pociąg i zmarł. King zanim odniósł sukces jako pisarz pracował, jako nauczyciel języka angielskiego w szkole. W 1973 roku ogromny sukces literacki odniosła jego pierwsza powieść „Carrie”. Od tamtej pory jego książki rozeszły się w nakładzie przekraczającym 350 milionów egzemplarzy, co czyni go jednym z najbardziej poczytnych pisarzy na świecie. Jest wielokrotnym zdobywcą Nagród Brama Stokera i British Fantasy Award. W 1999 roku został potrącony przez samochód. Jego obrażenia – wielokrotne złamanie biodra, połamane żebra i uszkodzone płuco – unieruchomiły go w szpitalu na prawie trzy tygodnie. King przez ponad dziesięć lat miał problemy z alkoholem i narkotykami. Jego dwaj synowie – Owen King oraz Joe Hill – są również pisarzami.
Akcja „Zielonej Mili” toczy się w 1932 roku. W USA trwa Wielki Kryzys. Panuje głód i bezrobocie. Paul Edgecombe pracuje, jako strażnik w więzieniu Cold Mountain, do którego trafiają przestępcy skazani na karę śmierci. Ostatnia droga każdego z więźniów będzie prowadzić po zielonym linoleum. Nikt nie wydaje się bardziej zasługiwać na śmierć niż John Coffey, czarny olbrzym, skazany za przerażającą zbrodnię, której dopuścił się na dwóch małych dziewczynkach. Ten, kto sądzi, że wymierzenie sprawiedliwości okaże się łatwe i proste, jest w wielkim błędzie – o czym przekona się podejmując z Johnem Coffeyem koszmarną podróż przez Zieloną Milę…
Jest coś magicznego w tej książce. I nie mam tu na myśli tylko Pana Dzwoneczka. Stephen King napisał piękną historię, która dzieje się w miejscu, które z pięknem nie ma nic wspólnego – na bloku śmierci.
„Zielona Mila” stawia pytanie o sens istnienia kary śmieci. Czy zawsze jesteśmy stuprocentowo pewni, że osoba skazana jest na pewno winna? Czy siedzący na krześle elektrycznym człowiek, to na pewno morderca? Czy czarnoskóry jest tak samo równo traktowany jak biały? I co zrobić w sytuacji, gdy jesteśmy pewni, że jest on niewinny? Doskonale to widać w tym fragmencie:
– Zrobiłem w swoim życiu parę rzeczy, z których nie jestem dumny – przyznał się – ale po raz pierwszy czuję, że naprawdę grozi mi piekło.
Przyjrzałem mu się uważnie, żeby sprawdzić, czy nie żartuje. Nie sprawiał takiego wrażenia.
– Co masz na myśli?
– Mam na myśli to, że szykujemy się do zabójstwa daru niebios – odparł – Kogoś, kto nigdy nie zrobił krzywdy ani nam, ani nikomu innemu. Co mam powiedzieć, kiedy stanę przed obliczem Boga wszechmogącego, a On zapyta, dlaczego to zrobiłem. Bo taka była moja praca? Moja praca?
Autor stworzył bardzo wyraziste postacie. Mamy wyraźny podział na dobrych i złych strażników więziennych. Czterech z nich to wzorowi pracownicy, których łączy prawdziwa, męska przyjaźń. Wszystkich skazanych traktują z szacunkiem, pomimo okrutnych zbrodni, za które odsiadują wyrok. Jedynym złym jest Percy Wetmore, spokrewniony z rodziną gubernatora sadystyczny strażnik, któremu przyjemność sprawia zadawanie cierpienia innym. Podobnie wygląda sytuacja z więźniami. Tak naprawdę jedynym czarnym charakterem jest Billy „Kid” Wharton, chociaż dzięki jego nienawiści do Percy’ego możemy i jego polubić. Pozostali skazańcy wzbudzają w nas sympatię, do tego stopnia, że gdy któryś z nich idzie Zieloną Milą, coś nas ściska za gardło. A moment śmierci Johna Coffeya, to już zupełny wyciskacz łez.
Mówiąc o tej książce nie wolno zapominać o genialnej ekranizacji w reżyserii Darabonta z 1999 roku z Tomem Hanksem w roli głównej.
„Zielona Mila” zarówno, jako książka i jako film to dzieła absolutnie doskonałe. Za każdym razem, gdy ją czytam albo oglądam film to płaczę jak bóbr. I zaryzykuję stwierdzenie, że zdecydowanej większości z Was też się łezka w oku zakręci. Powieść jest doskonałym przykładem tego, że Stephen King potrafi pisać nie tylko horrory, a jego nazwisko nie jest przypadkiem – dla mnie jest Królem literatury. Polecam każdemu – nie zawiedziecie się.
Moja ocena: 10/10
Czytaliście „Zieloną Milę”? A co sądzicie o filmie? Zapraszam do komentowania.